Hobbit czyli tam i nazod

Odkąd wróciłam do domu ( po śląsku nazywanego hajmatem - bo hajmat to po prostu dom) próbuję utkać sieć pomocy. Tam i nazot (tł. tam i z powrotem) od lekarza do lekarza, jak nie przymierzając od Annasza do Kajfasza Kolega Kajszasz był ostatnio z wizytą. Odnawialne znajomości, przyjaźnie, to wszystko co mam Dziś udało się nieosiągalne. Młodego zbadał lekarz. Zbadał po prostu. Człowiek budda. Człowiek cierpliwy. Człowiek uszyty do garnituru jego potrzeb. To jest sukces na miarę lądowania na Marsie a już na pewno pozwala mi na odczuwanie pewnej dozy poczucia bezpieczeństwa. Żegnaj doktorze google Dziękuję Izie ,że go nam znalazła Bez przyjaciół nic się nie uda Dobrze, że kawa wylała się akurat dziś bo na środę zamówiłam pranie dywanów Czasem coś wskoczy w odpowiednim miejscu i czasie Tam i nazot to też droga, choć z pozoru wydaje się pętlą Wszystko zależy od punktu widzenia Dopóki nie zaciska się na szyi dopóty będziemy nią krążyć Z dedykacją