Potrzeba rodzi się z braku
Pomyśl o sobie
Na te słowa zwykle reaguję na dwa sposoby. Zamroź się albo walcz
Po siedmiu latach chudych zamawiam tłuste i wjeżdżam na autostradę słowa od nowa
Może pojadę od kłębka do nitki, rozplączę te wszystkie pojęcia względne , pojęcia bezwzględne nieświadomych z daleka patrzących na to czego nie widzą
Może po prostu zostanie czarno na białym. Bez konkretnego celu , dla niezapomnienia
Kiedy można już zrzucić wór z oderwanymi od rzeczywistości zaleceniami "terapeutycznymi" następuje pustka. Potem przerażenie. A potem bezczas
Codziennie jeden człowiek zapewnia drugiemu człowiekowi godną egzystencję.
To się dzieje wszędzie. Tego nie widać. To nie jest medialne. To nie ma wzbudzać litości. Nie prowokować "sugestii". Nie powodować dyskomfortu.
Kiedy dociera się do momentu w którym już "wszystko" będzie obok hipotetycznego systemu wsparcia, nareszcie można poczuć się wolnym
Ten jeden człowiek to często materiał na książkę , serial, może hit filmowy.
Przenigdy na współczucie
Współczucie jest pojęciem abstrakcyjnym , istnieje jakby dla uspokojenia sumienia
Mogę współczuć ofiarom wojny. Cóż to tak naprawdę oznacza? Tak szczerze?
Nie mam pojęcia.
Był brak słowa.
Jest potrzeba zdania.
To pierwsze stawiam bez kropki
Komentarze
Prześlij komentarz