DO RE MI RE-SENTYMENT


I tak były kwaśne
Powiedział lis w bajce Ezopa kiedy nie dosięgnął upragnionych winogron
Czy to nasza słabość czy może jednak coś złego stało się z obecnością sztuki w przestrzeni publicznej?

Klika źle przespanych nocy. Po pandemii wydawało się że rynek gastronomiczny odrabia straty. Odbija sobie braki i zaczyna się normalizować. Pojawia się muzyka na żywo
Choć ten rynek właściwie był umartwiony dawno temu
Pamiętam czasy kiedy na weselach grało się muzykę klasyczną do obiadu a państwo młodzi czekali aż skończę temat  zanim zasiedli
 do stołu
Teraz jest Spotify
Jest muzyka w windzie
Wiem, jestem stara jak węgiel ( cytując kolegę Pitera) ale czy naprawdę nie ma już miejsca dla muzyki która jest szanowana, w kontakcie ze słuchaczem, a także ( o ZGROZO!) GODZIWIE opłacana?

Czy ktoś wam za to płaci ?
Zapytałam studentów grających tzw jam session w oknie wystawowy kawiarni. 
Niektórym.
Ale nie wiem ile. 
Grali siedem godzin

To bardzo popularna metoda. Zamiast płacić ZAiKS zapraszamy młodych ludzi, którzy chętnie poćwiczą sobie solówki po skali jazzowej lub /i bluesowej a w ramach nagrody bar otwarty albo parę groszy

Ten rynek zaczął się psuć dawno temu a przez takie praktyki nic go już nie naprawi

Koncert? Za bilety. Tzw. bramkę .
10 złotych wstępu, dwadzieścia miejsc stojących w knajpie w piwnicy. Do podziału na pięć osób minus paliwo
Ale wy przecież lubicie grać! 

Glen Gould powiedział, że dla niego muzyka jest kwestią intymną. I słuchać jej należy w samotności. Z płyty. Dlatego w pewnym momencie kariery nagrywał już tylko swoje dokonania na ścieżkę dźwiękową ( zazwyczaj za pierwszym podejściem)

Nie jestem Glenem. Nie będę grać za pięć złotych. Brakuje mi koncertów. Na session jestem za stara

Czy to nasza słabość, czy jednak coś jest nie tak z PRZEMYSŁEM muzycznym?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Błogosławieni Cisi

Ukochany NieRainman

Niepełnosprawny patriotyzm