Głośno milczący świadek

Czasem w literaturze zdarzy się przeczytać coś w stylu - żeby nasze życie nie zostało zapomniane, przemilczane , żeby ślad pozostał a codzienność nie była bez znaczenia, potrzebny jest świadek . Druga osoba , która odbija fale , wyczuwa drgania, reaguje, poniesie w świat opowieści , żarty sytuacyjne, wychwyci falowanie nastroju, potaknie na podejmowane decyzje, będzie.
Ślad można też pozostawić na papierze, codzienność przemilczeć a fale wysyłać w mityczny eter
Można też mieć świadka głośnego acz milczącego słowami bo w swojej specyfice nie ma akurat czynnej mowy. Świadczy sobą
Świadczy czy mu dobrze bo się śmieje. A jak się śmieje znaczy że praca dobrze wykonana
Czasem świadczy krzykiem, złością, dziurą w ścianie albo przedmiotem rzuconym w przestrzeń "lokalnej społeczności"
Świadczy o swoim bycie jak umie. 
Czasem to "obwinia" osobę - tło, idzie informacja że tło coś wysiadło bo nie upilnowało.
 Choć zazwyczaj przewiduje trzy ruchy do przodu, czasem się zawiesi albo po prostu zdarza się coś czego nie dało się przewidzieć. 
Trwa taka gra. 
Brak kontroli nad drugim człowiekiem jest w zasadzie faktem. W przypadku osób z zaburzeniami wymaga się od opiekuna niemożliwego

Tysiąc skal, milion komisji orzekających , pińćset reform nie zmieni faktu że dobrych pytań o to jak ocenić potrzebną pomoc dla osoby niepełnosprawnej nie ma. Jest jedno niezadane: Czego Wam potrzeba?

Te pytania są w krajach w których z pustego i Salomon nie naleje. Gdzie myśli się, że piramida potrzeb osób niepełnosprawnych i ich otoczenia jest na wysokości kopca kreta

Jak nie wiadomo o co chodzi to zawsze o pieniądze. Nie naprawimy tego rysując obraz cierpiących ani próbując naszkicować zarysy wygumamowanej przez lata godności.
W kółko to samo. 
Uwierzcie mi, nikt z własnej nieprzymuszonej woli nie zamknie się na cztery spusty w domu z drugą osobą. Nikt nie zrezygnuje z pracy która daje wolność w zamian za świadczenie które wymaga od uczestnika wzięcia udziału w systemowym Big Broterze
Jeśli państwo podejrzewa , że ludzie będą kombinować to tylko dlatego że wcześniej musieli bo nie było innej opcji

Młody po raz kolejny dotyka jakiegoś pana w sklepie bo najciekawszym elementem zakupów mimo wszystko są inni konsumenci. Z końca języka wysnuwa się już oklepana fraza :
" przepraszam, syn ma autyzm" . Zazwyczaj kończę " i chciał się tylko przywitać"
Dziś wyrwało mi się " i będzie tak macał do końca świata i jeden dzień dłużej"....
Pan z politowaniem pokiwał głową. 
"Co zrobić..."
Odpowiedziałam - uśmiechnąć się
Tak zrobił
Dziś był moim przypadkowym świadkiem 
Może opowie tę historię komuś
A może już zapomniał 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Autyzmem się nie zarazisz

Ukochany NieRainman

Niepełnosprawny patriotyzm